Szkolne historie

Każdy z nas chodzi (lub chodził) do szkoły. Tam wydarzyć się może wszystko. Czasami coś strasznego, innym razem zabawnego (nie ukrywam, że tych drugich jest prawdopodobnie więcej). Zbierzmy je w jedną kupkę! Przeczytajcie historie innych i podzielcie się własnymi!

To może ja zacznę?
A więc to stało się dość niedawno. Była lekcja, dokładniej geografii, i rozmawialiśmy o czymś geograficznym (chyba erozji wiatrowej czy coś takiego). I jak to nasza pani ma w zwyczaju, trochę zboczyliśmy z tematu. W pewnym momencie pani zaczęła rozmawiać o Szkotach. Opowiadała nam o jednym święcie Szkotów, może przytoczę tą opowieść:
"[...] i wszyscy Szkoci, ubrani w kilty, szli główną ulicą grając na instrumentach. W pewnym momencie zaczął wiać mocny wiatr i podwinął im spódniczki, przepraszam - kilty. Niby nic niezwykłego gdyby nie to co było pod nimi... Co? Nic! Żadnych majtek. Mało tego. Dobrze by było gdyby to chociaż ogolone było. Ale nie - prawdziwe dżungle. Od tego czasu Szkoci mają obowiązek pod kiltem mieć bieliznę, chociaż w kolorze skóry"

Naprawdę, pani nam coś takiego mówiła. Ale chyba pominęłam jedną informację - pani od geografii uczy także WDŻWR'u (wychowanie do życia w rodzinie). Po tej historii nikt już nic nie mówił i pani mogła spokojnie przeprowadzić lekcję (fajny sposób, prawda? xd).

To czekam na wasze historie